Gamardżoba,


W ostatnim dniu naszej wycieczki zaplanowaliśmy wyjazd do skalnego miasta Uplisciche.

JAK SIE DOSTAĆ? Busik + taxi

W drogę wyruszyliśmy z dworca Didube w Tbilisi. Trzeba wsiąść w marszrutkę do miasta Gori,  które najsłynniejsze jest z tego że urodził się tam Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, którego bardziej znamy jako Józefa Stalina.  W samym Gori nie wiele jest do oglądania i pomijając sam dom Rodzinny Stalina nie ma się co dłużej nad tym miastem rozwodzić ;).

No i klops…

Wybierając się z Tbilisi do skalnego miasta nie wzięliśmy pod uwagę że, nie ma tam autobusów z Gori. Zaczęliśmy zatem kombinować jak możemy się tam szybko dostać. Udało nam się dogadać z miłym panem, który prywatnym samochodem postanowił nas zawieść na miejsce za niewielką opłatą. Nie był to taksówkarz, wielu mężczyzn w Gori, którzy mają swoje samochody w ten sposób zarabia. Czekają po prostu na takich turystów jak my 😉

Podróż do skalnego miasta trwała ok. 30min. a po drodze kierowca zatrzymał się na papieroska i tankowanie, na które daliśmy mu pieniążki 😉

W samym Uplisciche byliśmy jednymi z nielicznych turystów, a zwiedzanie zajęło nam ok. 2 godzin. Historia tego miejsca sięga paleolitu, jednakże to co pozostało i co można podziwiać to w większości czasy średniowiecza.

KOMPLEKS

Punktem orientacyjnym w całym kompleksie jest świątynia. Jest ona chyba najlepiej zachowanym obiektem. Miasto zostało zniszczone podczas najazdów mongolskich w XIV wieku. Zwiedzając zaglądnąć można w zasadzie pod każdy kamień i do każdej szczeliny, nie ma tam ściśle określonej ścieżki zwiedzania.

Jak tu dostać się do Kutaisi….??

Wspominałam że do miasta Uplisciche przyjechaliśmy za niewielką opłatą z mieszkańcem Gori. Nie wspomniałam natomiast o tym, że ta niewielka opłata obejmowała również powrót, i tu zaczyna się cała zabawa …

Prosta sprawa, po zwiedzaniu skalnego miasta chcemy dostać się do Kutaisi. Jest to kawał drogi, dokładnie 163km… Okazało się, że o tej porze z Gori nie złapiemy już transportu publicznego …. No i stres bo za kilka godzin trzeba być na lotnisku, a my nie mamy transportu.

I tutaj raz jeszcze wyszło wielkie serce Gruzinów. Nasz kierowca zrobił super rzecz, zabrał nas na pobliską autostradę i na niej po kilkunastu minutach złapał dla nas busa do Kutaisi. Zamienił z drugim kierowcą dwa słowa, nasze bagaże wrzucił do bagażnika, pomachał na dowidzenia 😉 A wszystko to na autostradzie. Super ludzie.

Do Kutaisi docieramy około 19:30 i mamy kilka godzin do wylotu. Spędzamy czas na ławce w parku odpoczywamy i…. umawiamy się z taksówkarzem na 22:00, żeby zabrał nas na lotnisko.

 

Pożegnanie….

Postanowiliśmy z Gruzją się nie żegnać bo będziemy tu wracać. To pewne! To ewidentnie są nasze klimaty, piękna przyroda, góry, jedzenie no i cudowni ludzie… 😉

Póki co jednak uznaliśmy, że jest tyle pięknych krajów do odkrycia, że na ponowne odwiedziny przyjdzie czas. Na razie odkrywamy inne światy i kultury 😉