Obie wyspy CZADOWE!!!. Prawdą jest, że tajskie wyspy jednymi z najładniejszych na świecie. Naprawdę to nie jest jakieś pierdololo tylko TAK JEST! Sprawdziliśmy to na własnej skórze, poczytajcie 😉 

Koh Mook

Maleńka wyspa w prowincji Trang. Jej największą atrakcją jest Emerald Cave czyli dosłownie szmaragdowa jaskinia. Zdecydowana większość turystów przypływa na wyspę tylko zobaczyć jaskinię i ukrytą za nią plażą. Najczęściej odbywa się to w ramach jednodniowej zorganizowanej wycieczki, podczas której obwożą turystach po fajnych miejscówkach na wyspach. Wysepka mega spokojna 

JAK SIĘ DOSTAĆ?

Z Chiang Mai (wpis macie tu: https://activemove.pl/tajlandia-polnocna-czyli-czym-jest-skuter-na-polnocy-kraju/) polecieliśmy AIR ASIĄ do Trangu, żeby w pierwszej kolejlności pojechać na KOH MOOK.  

Z lotniska, z biurem Andaman Travel, ogarnęliśmy sobie transfer na wyspę. Powiem szczerze, że nawet nie za bardzo mogliśmy znaleźć  jakąś komunikację publiczną, żeby się tam dostać. Co więcej nie dało się nic na ten temat znaleźć w necie.  Tak więc zdecydowaliśmy się na skorzystanie z firmy.

GDZIE SPALIŚMY?

W bambusowej chatce 😛 Tak dosłownie. Nazywało się to Bamboo Huts 😀  W chatce było samo łóżko, mikro półka, tarasik i prysznic w połowie na zewnątrz i…..było bardzo fajnie 😀 Kosztowało nas to jakieś 40 zł za dobę 😛. Niestety nie wiem czy obiekt dalej działa bo w wyszukiwarce pokazuje info, że jest zamknięte… Może pandemia doprowadziła ich do ruiny…. Ehhhh.. 

 CO TAM ROBIĆ?

Sama wyspa jest maluuuutka, naprawdę mikro. Jest cicho, spokojnie, nie ma tłumów, huczącej muzyki, tysiąca kramów z pamiątkami, knajp na knajpie. Tak przynajmniej było podczas naszego wyjazdu i naprawdę dało się odpocząć. 

– Są oczywiście plaże😀 

Byliśmy na Farang Beach– gdzie akurat był odpływ 😛 

I nanaszejplaży blisko chatek- Garnet Beach.  Ta plaża robi robotę, długa, szeroka, piękna 😀 

EMERALD CAVE 

No i oczywiście na wyspie znajduje się już wcześniej wspomniana perełka czyli Emerald Cave. 

No ale jak tam się dostaliśmy? No kajakiem, a jakże by inaczej! 😀😀 Na Garet Beach wypożyczyliśmy sprzęt (za 150THB). Oprócz tego, że znajduje się tam ukryta za jaskinią plaża to sama atrakcją jest to, że przez tą jaskinie trzeba w ciemności przepłynąć albo wpław albo właśnie w kajaku.

Chwała że wybraliśmy się tam popołudniemprawie nikogo nie było. Największy tłum (właśnie tych turystów przypływających łódkami na wysepkę tylko po to, żeby wpłynąć do Emerald Cave) przewala się około południa

Musze przyznać, że naprawdę było to fajne uczucie płynąć przez chwilę w zupełnej ciemności na kajaku i słysząc szum wody rozbijającej się w jaskini 😀 Sztos! Sama ukryta plaża też ciekawa. Mnie zainteresował co chwilę mający miejsce odgłos, podobny do tego, który pojawiał się z dżungli w serialu “Lost- zagubieni” 😛

Na wyspie nie ma właściwie żadnego miasteczka, tylko przy porcie jest kilka straganów gdzie można kupić owoce, warzywa i jakiś lokalny sklepik. Nie wiem jak teraz ale w tamtym czasie (tak wiem ten wpis powstaje skandalicznie długo po naszym wyjeździe do Taj) nie było tam “nawet” SevenEleven. 

Na Koh Mook spaliśmy dwie noce- spokojnie tyle wystarczy żeby zobaczyć wyspę. A jeżeli ktoś szuka odpoczynku i spokoju to jest to fajna opcja na dłuższy wypoczynek.  

KOH LANTA 

Wyspa w prowincji Krabi, uchodzi za rodzinną i spokojną, bez miliona dudniących imprez. W naszym przypadku to się sprawdziło i bardzo nam to odpowiadałoByliśmy tam 3 dni, ale żałowaliśmy, że nie udało nam się wygospodarować więcej czasu 

Jak się dostać? 

Z Koh Mook popłynęliśmy stateczkiem. Zajęło nam to 2.5 godziny i kosztowało nas 600THB za osobę.  

Wyspa jest też dobrze skomunikowana z lotniskiem w Krabi, więc na nią w przeciwieństwie do Mooka dość łatwo jest się dostać 😉.

Gdzie spaliśmy? 

Sabai Hotel and Bungalows- w bardzo spokojnej części wyspy. Hotelik fajny, z sejfem w pokoju oraz basenem. Jednak nie było możliwości wykupienia śniadania.  

Co robić na wyspie? 

  • Wypożycz skuter i zwiedzaj wyspę 

Jest to najfajniejsza forma zwiedzania.  Myślę że jest to też dobre miejsce dla osób, które jednak trochę obawiają się ruchu ulicznego w Tajlandii. Na wyspie nie ma dużo ruchliwych miast i jeździ się naprawdę przyjemnie. 

Dzień 1.

Poplątaliśmy się w okolicy naszego hotelu. Wiadomka wjechał jakiś szejk i dobre tajskie żarełko. Najbliżej mieliśmy plażę koło hotelu, trzeba było przejść około 300m. Tam więc spędziliśmy pierwsze popołudnie. 

 

Dzień 2.

Zaczęliśmy od wypożyczenia skutera w hotelu.  

Pojeździliśmy po plażach, byliśmy w Koh Lanta Old Town i tak zleciał w zasadzie cały dzień 😛. Naprawdę na wyspie warto jest wypożyczyć skuter 😀 

Dzień 3.

Również jeździliśmy skuterem 😛. Byliśmy na plaży Bamboo Beach, na której zaatakowało mnie stado małp 😛 Jędrek był akurat wtedy w poszukiwaniu wody utlenionej na skaleczoną stopę. a one chciały mnie zjeść. Ale pojawił się  wybawca z wodą utlenioną i je przegonił :D.

Tego dnia zobaczyliśmy również Tiger cave (jaskinia musi być :P) i waterfall (to też musi :P) znajdujący się tuż obok.

Rzadko nam się to zdarza, ale tego dnia pojechaliśmy również wieczorem na obiad w to samo miejsce, w którym byliśmy dzień wcześniej. Nazywa się to Three Sisters, poleciła nam to moja kuzynka, która w Taj była pewnie już z 5 razy 😛 Ale żarcie obłędne! 

Dzień 4.

Ten dzień był już naszym ostatnim na Lancie. Rano plażowaliśmy koło hotelu a o 11:30 mieliśmy już transport autobusem do BKK. Trochę żałowaliśmy że zdecydowaliśmy się na tę opcję powrotu do Bangkoku. Skusiły nas obietnice, że będzie to bezpośredni autobus, ale niestety okazało się inaczej i nasza podróż łącznie trwała ok 18h…….. No ale życie 😀 Hej przygodo!

 

Podsumowując jak już pisałam na wstępie tajskie wyspy są boskie i koniecznie nie może ich zabraknąć na waszej bucket list planując wypad do Taj 😉