Kraina herbaty- zdecydowanie najbardziej zielona część Sri Lanki. Widoczki tam po prostu nas zatkały!
Bezprecedensowe MUST SEE na Cejlonie! 😉
Poczytajcie! Na samym końcu znajduje się też nasz filmik z plantacji Liptona 😉
GDZIE BYLIŚMY:
– Ella
– Lipton’s Seat
– Haputale
GDZIE SPALIŚMY:
Ella: Manaram Guest House- 4500LKR/2 noce, warunki bardzo skromne ale czysto i pyszne śniadanie. Bardzo blisko na piechotę do Nine Arch Bridge i Little Adam’s Peak. Do centrum ok.20 min na piechotę.
JAK SIĘ DOSTAĆ DO KRAINY HERBATY: pociągiem!
POCIĄG DO ELLI
Noo to doszłam do tematu rzeka, postaram się jednak zgrabnie opisać, jak to wszystko wyglądało z naszej perspektywy 😉 No ale od początku….
Postanowiliśmy, że do Ella, miasteczka w krainie herbaty, pojedziemy pociągiem z Kandy o 3:30.
Dlaczego tak wcześnie?
jest to pierwszy pociąg, którym podobno jeździ najmniej ludzi i jest prawie pewne, że zajmiesz sobie miejsce do siedzenia
startuje on z Kandy więc raczej nie będzie miał dużego opóźnienia.
Na temat pociągów na Sri przeczytałam mnóstwo blogów i info na forach, nie będę tutaj pisała co wyczytałam i co było tak samo a co inaczej bo mogłabym napisać książkę 😛 Napisze po prostu jak to wyglądało w naszym przypadku.
Jak kupić bilet?
Dzień przed wyjazdem, będąc wieczorem na dworcu w Kandy zostaliśmy poinformowani, że kasa będzie czynna od 3 rano. Zjawiliśmy się wiec na dworcu tuż po trzeciej. Otwarte było tylko jedno okienko nad którym widniał napis „klasa trzecia”. Wcześniej długo zastanawialiśmy się czy jechać klasą trzecią czy drugą. Pierwszą na pewno odrzucaliśmy. Skłanialiśmy się do podróży w klasie 2, ale jak się okazało Pan w kasie mógł (albo chciał)nam sprzedać bilety tylko na klasę 3…. Nie było to dla nas jasne, no ale :P. W kolejce przed nami były może 3 osoby.
Cena: 175LKR/osobę/ 3 klasa
Czas przejazdu: 9.5h
No to w drogę!
O 3:10 mogliśmy już wejść do pociągu i zająć sobie miejsce siedzące przy oknie. Pociąg był prawie pusty, było kilkoro lokalsów i jedna para turystów. My zajęliśmy miejsce po prawej stronie pociągu i uważamy,że był to bardzo dobry wybór. Przez większość podróży to właśnie z tej strony są fajne widoki. O 3:50 ruszyliśmy (tylko 20 min opóźnienia, aż boję się myśleć ile jest spóźnienia jeżeli pociąg jedzie z Colombo). Aż do przystanku Nanuoya (stacja najbliżej popularnej Nuwara Eliji) nie wsiadł żaden inny turysta, pasażerami mieszającymi się w pociągu byli tylko kochani i bardzo nami zainteresowani zwykli Lankijczycy.
Nie jest prawdą, że jadąc pociągiem o 3:30 traci się dużo widoków. Owszem cześć na pewno, jednak świtać na Sri Lance zaczyna po 6 więc dużo się nie traci. Dodatkowo nie od razu wsiadając w Kandy wjeżdża się w pola herbaty of kors. Według nas super widoki zaczynają się sporo przed stacją gdzie wsiadają dzikie tłumy- czyli w Nanuoya. Niestety w tym miejscu czar prysł, tłumy turystów wlały się do pociągu i stały jak sardynki, nie mogąc nawet odwrócić się i zerknąć przez okno. Baaardzo się cieszę że wybraliśmy pociąg o 3:30 i jechaliśmy przez te kilka godzin otoczeni samymi lokalsami i spędzając z nimi miło czas :D.
Pociągi na Sri Lance jeżdżą bardzo wolno. Spodziewaliśmy się, że dotrzemy do Ella jednak trochę wcześniej niż o 13:20. Te długie ostatnie godziny spędzone w tłumie spowodowały, że czar związany z przejazdem ponoć jedną z najpiękniejszych tras kolejowych na świecie prysł. Oczywiście widoki na trasie przepiękne jednak tłum i te milion godzin sprawiły, że pod koniec byliśmy już bardzo rozdrażnieni i poirytowani. Nie wiem czy skusiłabym się na jeszcze jedną taką podróż pociągiem, ale jeżeli tak to ponownie wybrałabym 3:30, żeby choć chwilę poczuć się jak w innej bajce.
ELLA
Ella przywitała nas piękną pogodą. Nastawialiśmy się, że po zrzuceniu rzeczy do naszego lokum będzie jeszcze na tyle wcześnie, że tego dnia uda nam się jeszcze trochę połazić po okolicy.
Little Adam’s Peak
Niestety jednak spotkała nas nie miła niespodzianka w naszym hotelu i musieliśmy z niego zrezygnować i szukać czegoś nowego na miejscu. Cała akcja zajęła nam około 2h i zanim ogarnęliśmy się ponownie zrobiła się godzina 17 więc na szybkości popędziliśmy na Little Adam’s Peak, do którego ścieżka zaczynała się jakieś 5 min piechotą od naszego nowego lokum.
Na szczyt idzie się około 30 min, dookoła fajne widoczki. Będąc na szczycie widać całą dolinę Elli. Na pewno warto się tam wybrać!
W Ella byliśmy 31 grudnia, jednak po drugiej z kolei zarwanej nocce, padliśmy jak muchy około 21. Naszczęście nasz guest house nie znajdował się w centrum i można było spokojnie zasnąć! O matko jakie to szczęście! Samo centrum Elli to zdecydowanie nie nasz klimat. Knajpa na knajpie, zgiełk, huk, milion ludzi i nic pozatym. Nasz nowo znaleziony guest house był oddalony jakieś 20min drogi na piechotę od centrum. Jak już pisałam wcześniej mieliśmy 5min na początek szlaku na Mały Szczyt Adama, a żeby dostać się na mniej główny szlak na słynny most kolejowy- Nine Arches Bridge– musieliśmy tylko przejść przez ulicę i wejść do lasu 😛
1 stycznia ładnie i elegancko obudziliśmy się bez kacyka wcześnie rano i mieliśmy dużo czasu na zaplanowaną wycieczkę. 😀
Nine Arches Bridge
Z samego rana chcieliśmy dostać się na most gdzie o 6:15 i 6:30 przejeżdżają pociągi. Plus wcześniejszej pobudki był taki, że o tej porze na moście było bardzo mało ludzi. Jednak jesteśmy na tym punkcie przeczuleni i jeżeli jest opcja, że gdzieś o jakiejś porze będzie mniej ludzi to zawsze staramy się to wykorzystać 😛 A, że na wakacjach zazwyczaj chodzimy spać jak stare dziadki wcześnie wieczorem to nie mamy problemu z wczesnym wstawaniem :D.
W tym miejscu pewnie zastanawiacie się, że skoro nie lubimy tłumów to po co przyjechaliśmy do Ella a nie zatrzymaliśmy się w Haputale. Otóż rozważaliśmy to, ale biorąc pod uwagę to co w rejonie herbaty chcemy zobaczyć, łatwiej logistycznie było zatrzymać się na nocki w Elli.
Pociągi przez Nine Arches Bridge faktycznie przejeżdżały w miarę planowo. Jest to miejscówka bardzo fotogeniczna. Most robi naprawdę super wrażenie, w otoczeniu mamy dżunglę, a pod nim krzewy herbaciane. Most został oddany do użytku już prawie 100 lat temu- w 1921 roku, za panowania Brytyjczyków na wyspie.
Z mostu mieliśmy jakieś 20min do naszego gest hausu. Wróciliśmy na pyszne śniadanko i poszliśmy do centrum.
Naszym głównym celem tego dnia były Lipton’s Seat, czyli plantację herbaty Liptona! Najwięcej osób jedzie tam tuk tukiem, my jednak postanowiliśmy wypożyczyć skuter i pojechać tam na własną rękę. To było najlepsze co mogliśmy zrobić!
W kwestii prawa jazdy. Na Sri Lance powiedziano nam, że nie honorują międzynarodowego prawa jazdy. Aby móc legalnie poruszać się po lankijskich drogach potrzeba lokalnego prawka. W praktyce jednak policja nie sprawdza turystów zbyt często. W związku z tym w Elli było kilka miejsc gdzie skuter można było wypożyczyć.
Za skuter zapłaciliśmy 1500 rupi i o 9:30 ruszyliśmy.
Najważniejsze zasady jazdy po lankijskich drogach:
ruch lewostronny
nie ma co chwila straganików z plastikowymi butelkami z gazoliną
autobusy maja ZAWSZE pierwszeństwo i ich kierowców nic nie interesuje
poza miastami ruch na drodze jest mały
Lipton’s Seat
Do Lipton’s Seat najszybciej dostać się z Haputale. Z Elli jest troszkę dalej, ale mając skuter czy też jadąc tuk tukiem, nie ma żadnego problemu żeby się tam dostać.
Dojazd do pierwszej bramy parku zajął nam ok.50min. Obszar królestwa Liptona jest ogromny! Na samą górę, do miejsca gdzie można napić się herbaty jedzie się godzinami bo plantację robią takie wrażenie, że aż żal się nie zatrzymać i nie zrobić fotki! Tak szczerze powiedziawszy to widoki podobały nam się bardziej niż te które widzieliśmy jadąc pociągiem :P. Czytając fora trochę obawiałam się o pogodę. Ludzie pisali, że na górze najlepiej być koło 11 bo później wszystko spowija się mgłą…. Jesteśmy szczęściarzami bo pogoda była ideolo, kilka razy tylko na chwilę pojawiła się mgła.
Bardzo liczyliśmy, że tego dnia będziemy mogli zobaczyć Tamilki zbierające liście herbaty. Jednak okazało się, że Panie zbieraczki mają wolne, a dodatkowo wszystkie fabryki są zamknięte :D. Zapomnieliśmy, że to Nowy Rok.
Na samej górze plantacji udało nam się posadzić dupki koło Sira Thomasa Liptona i napić się herbatki w „kawiarni”. Szklaneczka herbaty kosztuje tam 50LKR, nie dajcie się więc oszukać 😛 Nas chcieli, ale miałam info ile taka przyjemność powinna kosztować.
Po herbatce zaczęliśmy nasz zjazd, postanowiliśmy jednak, że wracać chcemy drogą naokoło przez Haputale. To też była mega dobra decyzja. Jedzie się inną przepiękną drogą. Po drodze znajduje się słynna fabryka herbaty Dambatenne, do której chcieliśmy wstąpić. Ale jak już pisałam była zamknięta 😀
Haputale to całkiem inna wioska niż Ella. Mało turystów, mało knajp, za to dużo lokalsów. Bardzo klimatyczne miasteczko. Wstąpiliśmy do knajpy na obiad (tańszy 2 razy niż w Elli) oraz kupiliśmy kilka paczek herbat na pamiątki.
Do Elli wraca się około godziny. Po 17 byliśmy już w mieście, ale mając skuter postanowiliśmy jeszcze podjechać pod wodospad- Rawana. Znajduję się on przy samej drodze, zrobiliśmy tylko pare fotek bo chcieliśmy wrócić i oddać skuter przed zachodem słońca. Jedzie się na niego z Ella około 15 minut, ale po drodze są mega ostre zakręty wiec woleliśmy nie jeździć po ciemku.
Do centrum wróciliśmy o 18 i tak skończył się nasz dłuuuuugi wycieczkowy dzień na skuterze! Było mega!!!!
Wreszcie fabryka!
Kolejnego dnia mieliśmy już jechać do Tangalle nad morze. Od naszych hostów dowiedzieliśmy się o której mniej więcej jeżdżą autobusy. Jednak z racji tego, że dnia poprzedniego nie udało nam się dostać do farbryki herbaty chcieliśmy jeszcze to załatwić. Poszliśmy najpierw do Kinellan Tea Factory, która miała być otwarta od 9. Byliśmy tam 9:10, ale niestety była ona zamknięta i Pan stróż twierdził, że otwarta w ten dzień nie będzie. Byliśmy więc trochę w rozterce bo z jednej strony chcieliśmy po 11 łapać autobus, ale z drugiej bardzo też chcieliśmy iść do fabryki na zwiedzanie….. Na szybko znalazłam w necie jeszcze jedną fabrykę, zadzwoniłam i okazało się, że jest ona czynna od 11. Po krótkim namyśle postanowiliśmy, że do Tangalle pojedziemy czymś późniejszym.
Przed 11 doczłapaliśmy się do fabryki zielonej herbaty Finlays . O 11:30 miało rozpocząć się zwiedzanie po angielsku. Cena za osobę to 500LKR. Zwiedzanie trwało około 20min.
Po zwiedzaniu fabryki wróciliśmy spowrotem do centrum (około 40min na piechotę), zrobiliśmy małe zakupy na drogę i poszliśmy na przystanek autobusowy, żeby łapać autobus do Tangalle.
O tym jak nam poszło i jak to się skończyło napiszę w kolejnym poście.
[…] Trzeba zacząć od tego, że są zarąbiste!! 😀 Wystarczy wynająć skuter i nic tylko jeździć! Kilka info o prawku i drogach na Sri Lance znajdziecie w poprzednim poście http://activemove.pl/kraina-herbaty-pociag-ella-liptons-seat/ […]